Na wstępie przepraszamy tych, którzy mieli nadzieję na
szybsze podsumowanie. Nie zawsze wszystko się składa tak jak człowiek planuje.
Poza tym realia życia spowodowały odpływ weny i zapału. Wreszcie jednak udało
się zebrać kilka przemyśleń oraz faktów i spojrzeć na wszystko z dystansu.
Na początku musimy zaznaczyć, że:
- nie chcemy, aby ktokolwiek traktował opisane niżej refleksje na zasadzie obiektywnych opinii o Tajlandii i kształtował sobie tylko na ich podstawie obraz kraju. Jest to jedynie nasz osobisty odbiór. Dla każdego zawsze najważniejsze jest własne doświadczenie.
- nasze oczekiwania były mocno „skażone” wcześniejszym dwukrotnym pobytem w Indiach, relacjami znajomych, blogami poprzedników, przewodnikami, artykułami z czasopism, itp.
- nie chcemy, aby ktokolwiek traktował opisane niżej refleksje na zasadzie obiektywnych opinii o Tajlandii i kształtował sobie tylko na ich podstawie obraz kraju. Jest to jedynie nasz osobisty odbiór. Dla każdego zawsze najważniejsze jest własne doświadczenie.
- nasze oczekiwania były mocno „skażone” wcześniejszym dwukrotnym pobytem w Indiach, relacjami znajomych, blogami poprzedników, przewodnikami, artykułami z czasopism, itp.
W wyobraźni budował się obraz „łatwego”, otwartego na
turystów kraju zamieszkanego przez uśmiechniętych, szczęśliwych i życzliwych
ludzi. Piękne i uporządkowane miasta i wioski z nowoczesnymi dzielnicami
stolicy na czele. Trochę się obawialiśmy czy nam się tam spodoba, czy na pewno
takich miejsc szukamy.
Po raz kolejny okazało się, że im częściej zapadają w świadomości powtarzane hasła kreśląc jakiś stereotyp tym bardziej potem można czuć się rozczarowanym. Osobista konfrontacja na miejscu i tak zwykle zaskakuje.
Po raz kolejny okazało się, że im częściej zapadają w świadomości powtarzane hasła kreśląc jakiś stereotyp tym bardziej potem można czuć się rozczarowanym. Osobista konfrontacja na miejscu i tak zwykle zaskakuje.
Burzenie stereotypów
Przed wyjazdem na pierwszy plan wybijały się dwa:
1. Kraina uśmiechu
To najczęściej powtarzane hasło. I pierwsze rozczarowanie. Tajlandia nie jest dla nas żadną szczególną „krainą uśmiechu”, a nawet prześmiewczo zacząłem nazywać ją „krainą focha”, ponieważ zbyt często, wbrew oczekiwaniom, zdarzały nam się spotkania w hotelach, sklepach, czy restauracjach z nadąsaną obsługą, na której twarzach nie było nawet cienia uśmiechu za to irytacja kolejnym klientem i nieukrywany brak cierpliwości przy próbie zrozumienia o co nam chodzi.
Nie oznacza to oczywiście, że nie spotykaliśmy uśmiechniętych, przyjaznych, pomocnych ludzi, ale to podobnie jak w każdym innym odwiedzanym kraju.
Wierzymy jednak, że hasło „kraina uśmiechu” ma swoje korzenie w przeszłości i obecnie dotyczy raczej nieturystycznych miejsc w kraju. Potwierdzała to również nasza tajska znajoma mieszkająca w Bangkoku.
1. Kraina uśmiechu
To najczęściej powtarzane hasło. I pierwsze rozczarowanie. Tajlandia nie jest dla nas żadną szczególną „krainą uśmiechu”, a nawet prześmiewczo zacząłem nazywać ją „krainą focha”, ponieważ zbyt często, wbrew oczekiwaniom, zdarzały nam się spotkania w hotelach, sklepach, czy restauracjach z nadąsaną obsługą, na której twarzach nie było nawet cienia uśmiechu za to irytacja kolejnym klientem i nieukrywany brak cierpliwości przy próbie zrozumienia o co nam chodzi.
Nie oznacza to oczywiście, że nie spotykaliśmy uśmiechniętych, przyjaznych, pomocnych ludzi, ale to podobnie jak w każdym innym odwiedzanym kraju.
Wierzymy jednak, że hasło „kraina uśmiechu” ma swoje korzenie w przeszłości i obecnie dotyczy raczej nieturystycznych miejsc w kraju. Potwierdzała to również nasza tajska znajoma mieszkająca w Bangkoku.
2. Tajlandia nie jest krajem dla nerwusów.
Bałem się tego szczególnie ze względu na wybuchowy i niepohamowany temperament Aurelii.
Cytat z przewodnika: „Zdenerwowanie jest równoznaczne z „utratą twarzy”, a większość Tajów reaguje nerwowym uśmiechem lub pozostawieniem delikwenta samemu sobie”
Nigdzie tego nie doświadczyliśmy, a negatywnych emocji nie ukrywaliśmy. Wypływały naturalnie.
Bałem się tego szczególnie ze względu na wybuchowy i niepohamowany temperament Aurelii.
Cytat z przewodnika: „Zdenerwowanie jest równoznaczne z „utratą twarzy”, a większość Tajów reaguje nerwowym uśmiechem lub pozostawieniem delikwenta samemu sobie”
Nigdzie tego nie doświadczyliśmy, a negatywnych emocji nie ukrywaliśmy. Wypływały naturalnie.
Kilka zdań refleksji
Tajlandia to kraj bardzo otwarty na turystów. Spokojnie
można wsiąść do samolotu przylecieć do Bangkoku, dojechać do hotelu, a na ulicy
znajdzie się dziesiątki biur z mnóstwem ofert, czego dusza zapragnie. Męczące
było dla nas uciekanie przed komercjalizacją tego kraju. W większości znanych
miejsc oprócz tłumu turystów tworzone są sztuczne atrakcje wywołujące dylematy
moralne. Jak np. bliskie kontakty z „naćpanymi” tygrysami, tresowane słonie,
kobiety o specjalnie wydłużanych szyjach czy kabarety lady-boyów. Wszędzie znajdowały się lokalne biura
wycieczkowe, które spełnią twoje życzenie i zawiozą cię w kilka interesujących
miejsc, zapewnią wyżywienie i nawet cena nie jest zbyt wysoka. Wszystko
zorganizują o nic nie trzeba się martwić. Wystarczy zabrać pełen portfel lub
kartę.
Trudno się nie skusić, jednak nie jest to nasz ulubiony sposób na poznawanie kraju, co prawda można dzięki temu zobaczyć wiele nawet odległych atrakcji w krótkim czasie, ale niestety unikamy prawdziwego kontaktu z codziennością i zwykłymi ludźmi. Warto więc zejść z wydeptanych ścieżek turystycznych by poznawać kraj i ludzi z innej perspektywy oraz co zwykle w takich sytuacjach nie uniknione przeżyć kilka fajnych przygód. Najsympatyczniej wspominamy Tajlandię z takich właśnie samodzielnych prób.
Zupełnie innym krajem wydaje się być Kambodża. Liznęliśmy ją tylko, ale za to poznaliśmy najbardziej turystyczną część. Tu króluje „wolna amerykanka” i zasada zarobienia paru dolarów robiąc z turysty idiotę z uśmiechem na twarzy. Na szczęście naciągacze bazują na niewiedzy i najgroźniejsi są dla przybywających na miejsce. Potem w dużej mierze odpuszczają. Pozostaje zachwyt, odkrywanie pięknych miejsc i kontakt z naprawdę uśmiechniętymi ludźmi. Czyżby przeprowadzili się tu z Tajlandii? ;-) Komercjalizacja w zasadzie stawia tu pierwsze i nieudolne kroki. Możemy się poczuć wolni, ale płacimy za to niepewnością. Miał rację przesympatyczny naciągacz, który przed przybyciem do hotelu kazał nam się wyluzować i po prostu być szczęśliwymi bo to jest Kambodża.
Trudno się nie skusić, jednak nie jest to nasz ulubiony sposób na poznawanie kraju, co prawda można dzięki temu zobaczyć wiele nawet odległych atrakcji w krótkim czasie, ale niestety unikamy prawdziwego kontaktu z codziennością i zwykłymi ludźmi. Warto więc zejść z wydeptanych ścieżek turystycznych by poznawać kraj i ludzi z innej perspektywy oraz co zwykle w takich sytuacjach nie uniknione przeżyć kilka fajnych przygód. Najsympatyczniej wspominamy Tajlandię z takich właśnie samodzielnych prób.
Zupełnie innym krajem wydaje się być Kambodża. Liznęliśmy ją tylko, ale za to poznaliśmy najbardziej turystyczną część. Tu króluje „wolna amerykanka” i zasada zarobienia paru dolarów robiąc z turysty idiotę z uśmiechem na twarzy. Na szczęście naciągacze bazują na niewiedzy i najgroźniejsi są dla przybywających na miejsce. Potem w dużej mierze odpuszczają. Pozostaje zachwyt, odkrywanie pięknych miejsc i kontakt z naprawdę uśmiechniętymi ludźmi. Czyżby przeprowadzili się tu z Tajlandii? ;-) Komercjalizacja w zasadzie stawia tu pierwsze i nieudolne kroki. Możemy się poczuć wolni, ale płacimy za to niepewnością. Miał rację przesympatyczny naciągacz, który przed przybyciem do hotelu kazał nam się wyluzować i po prostu być szczęśliwymi bo to jest Kambodża.
Kosztorys wyjazdu
(wszystkie ceny dotyczą 2 osób – chyba że wyraźnie zaznaczono)
Bilety
- Przejazd busem Poznań-Berlin-Poznań 440,00zł
(„Berlin Express” - http://www.berlinexpress.pl/)
- Lot Berlin-Bangkok-Berlin z przesiadką w Doha 4.700,00zł
(linie Qatar Airways – kupowane za pośrednictwem biura
Blue Sky Travel Sp. z o.o. http://www.bluesky.pl)
- Lot Bilet Bangkok - Krabi 442,89zł
(linie Air Asia kupowane na www.airasia.com)
- Kolej Bilet Bangkok - Chiang Mai 172,13zł
- Kolej Chiang Mai - Bangkok 177,20zł
- Kolej Bilet Trang - Bangkok 180,58zł
(kupowane na stronie tajskich kolei http://www.thairailticket.com)
Bilety
- Przejazd busem Poznań-Berlin-Poznań 440,00zł
(„Berlin Express” - http://www.berlinexpress.pl/)
- Lot Berlin-Bangkok-Berlin z przesiadką w Doha 4.700,00zł
(linie Qatar Airways – kupowane za pośrednictwem biura
Blue Sky Travel Sp. z o.o. http://www.bluesky.pl)
- Lot Bilet Bangkok - Krabi 442,89zł
(linie Air Asia kupowane na www.airasia.com)
- Kolej Bilet Bangkok - Chiang Mai 172,13zł
- Kolej Chiang Mai - Bangkok 177,20zł
- Kolej Bilet Trang - Bangkok 180,58zł
(kupowane na stronie tajskich kolei http://www.thairailticket.com)
waluta
1800$ za 3,25zł = 5850,00zł
ubezpieczenie 227,50zł
PZU Wojażer
- koszt leczenia 80 000 zł
- NW 50 000zł
inne
Przewodnik Pascala 65zł
Przewodnik Lonely Planet 80zł
Przewodnik wiedza i życie 100zł
Przejściówka do prądu 139zł
Trójnik 11zł
Prześcieradło (śpiwór) jedwabne 80zł
Muga (środek na komary) 31zł
Leki 100zł
Buty „kroksy” 16zł
Zdjęcia paszportowe do wiz 44zł
Ksero kolor mapy 14zł
PZU Wojażer
- koszt leczenia 80 000 zł
- NW 50 000zł
inne
Przewodnik Pascala 65zł
Przewodnik Lonely Planet 80zł
Przewodnik wiedza i życie 100zł
Przejściówka do prądu 139zł
Trójnik 11zł
Prześcieradło (śpiwór) jedwabne 80zł
Muga (środek na komary) 31zł
Leki 100zł
Buty „kroksy” 16zł
Zdjęcia paszportowe do wiz 44zł
Ksero kolor mapy 14zł
suma: 13 030,3zł