Już jesteśmy prawie zdrowi, lokalne tabletki działają :) O 16.00 poszliśmy na obiad, a potem trochę przejść się po główną ulicą, ciągnąca się wzdłuż plaży.
Przy okazji w punkcie informacji turystycznej obsługiwani przez ladyboya wykupiliśmy przejazd mini vanem do stacji kolejowej w Trang na dzień powrotu do Bangkoku. Szczerze mówiąc Panio-pan był(a)? wyjątkowo uprzejmy ;) Pierwsze spotkanie z tym typem człowieka na granicy Tajsko-Kambodżańskiej było lekkim szokiem i bardzo nas zniesmaczyło. Dalej poszliśmy na krótki spacer plażą. Na horyzoncie widać było niepokojący grafit, więc się cofnęliśmy.
W drodze powrotnej wyłowiliśmy w ciągu sklepów i restauracji małą niedrogą kawiarnię z lodami i kawą :)
W tym momencie ( jest już ciemno - 19:20) mamy tropikalną burzę. Istne oberwanie chmury, ale przynajmniej trochę się ochłodzi. Burza trwa nadal i nie odpuszcza. A ulica, którą widać z naszego hotelu to rwąca rzeka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz